Producenci samochodów podają w katalogach parametry spalania, które teoretycznie (i praktycznie też!) osiąga dane auto. Obliczenie spalania nie wykracza poza zakres szkoły podstawowej, więc można łatwo sprawdzić, jak nasze wyniki mają się do danych fabrycznych. Jednak nawet w tak prostym zagadnieniu kryją się pułapki, opiszę tutaj kilka spraw, na które trzeba zwrócić uwagę.
1. Wzór na średnie zużycie paliwa:
spalanie na 100 km = (zatankowane paliwo / przejechane kilometry) * 100
Do obliczeń można wykorzystać prosty kalkulator online:
http://ekojazda.omko.pl/kalkulator-spalania/
Tankowanie pod korek
Jak widać wzór jest banalny. Aby z niego skorzystać, należy zatankować do pełna, skasować licznik kilometrów a następnie po wyjeżdżeniu znaczącej ilości paliwa, ponownie zostawić na stacji całą zawartość portfela i podstawić do wzoru wskazania z dystrybutora i licznika kilometrów.
Wskaźnik poziomu paliwa
Poleganie na wskaźniku poziomu paliwa jest mniej dokładne, ale też daje jako takie pojęcie o spalaniu. Należy wybrać na wskaźniku jakąś kreskę (np. od rezerwy) i gdy wskazówka się z nią zrówna skasować licznik. Następnie (niekoniecznie od razu) zatankować tyle, aby wskazówka znalazła się ponad tą kreską (minimum z 10-15 litrów) i zapamiętać (zapisać) ile litrów wlaliśmy do baku. Kiedy wskaźnik znów zrówna się z wybraną wcześniej podziałką, możemy skorzystać z wzoru podanego wyżej.
Wyjeżdżanie zbiornika do końca (LPG)
Ta metoda dotyczy właściwie tylko samochodów z instalacją gazową (no chyba że ktoś wozi ze sobą kanister i lubi tankowanie na środku skrzyżowania). Wg mnie jest najdokładniejsza, ale niezbyt praktyczna ani ekonomiczna (konieczność jazdy na benzynie), a czasem może być niebezpieczna (gdy gazu zabraknie w trakcie wyprzedzania).
Pomiar wg komputera pokładowego
Tutaj w zasadzie nie ma o czym pisać – komputer na podstawie informacji o ilości wtryśniętego paliwa oblicza spalanie (mniej lub bardziej dokładnie). Należy odróżnić średnie zużycie od chwilowego (tym drugim nie ma co się specjalnie sugerować).
2. Różne takie niuanse
Znamy już metody obliczania spalania, ale trzeba jeszcze zwrócić uwagę na kilka drobiazgów:
Tankowanie do pełna
Nigdy po zatankowaniu do pełna nie będzie w baku dokładnie tyle samo paliwa, co poprzednim razem. Wystarczy lekkie nachylenie terenu albo wcześniejsze lub późniejsze odbicie pistoletu i mamy nawet kilka litrów różnicy. Można zatankować pod sam korek wlewu, ale pod warunkiem, że od razu wyruszymy w trasę – pozostawienie maksymalnie zatankowanego samochodu na słońcu mogłoby się skończyć nieciekawie. Niektórzy zalewają nawet kilkanaście litrów więcej niż wynosi nominalna pojemność zbiornika (kosztem odpowietrzenia), ale to już temat na osobny wpis. Ja osobiście tankuję do pierwszego odbicia.
Tankowanie LPG
Jak wiadomo, nawet przy tankowaniu do pełna, butla jest zapełniona w około 80%. No właśnie – około. To, ile gazu wejdzie do zbiornika, zależy m.in. od temperatury powietrza. Poza tym każdy dystrybutor ma inną „czułość”, więc pomiar ma sens jedynie wtedy, gdy tankujemy na tej samej stacji.
Przekłamania licznika
Trzeba też mieć na uwadze, że licznik kilometrów może zawyżać wskazania i nasze rekordy nijak się mają do rzeczywistości :] Po dłuższej trasie polecam skonfrontować wynik np. z mapą google.
To by było na tyle, jeśli coś pominąłem, zapraszam do komentowania – wszelkie uwagi mile widziane.
Ciekawy blog – ta tematyka mnie mega interesuje :)
Ale komentarz piszę, bo chciałem Ci oznajmić, że późniejsze wyliczenia średniego spalania w Twoim wypadku nie mają większego sensu, gdyż tankujesz do pierwszego odbicia, a co za tym idzie zawsze zatankujesz nieco inną ilość paliwa (czasem może być to 2 litry różnicy, a czasem i 10! Skąd to wiem? Ano z doświadczenia. Paliwo na różnych stacjach, w różnych temperaturach i o różnych porach roku (zimowe/letnie) różnie się pieni i nie raz po pierwszym odbiciu pod korek i z dokładnym odpowietrzaniem wlałem jeszcze 2-3 litry, a innym razem było to aż ponad 10 litrów. Z resztą gołym okiem widzę, że niekiedy (bp on zimowe) pieni się masakrycznie (tankując od rezerwy, przy połowie (!) baku już odbija pistolet? Tak więc przykro mi, ale wygląda na to, że wszystkie Twoje obliczenia Twojego spalania można traktować jako bardzo niemiarodajne i wręcz bez sensowne :( A szkoda?
Ja sie nie zgadzam. Ja zawsze tankuje do pierwszego odbicia i zawsze jest to ok 10 km od zaswiecenia raezerwy i zawsze odbija po mniej wiecej takiej samej ilosci wlanego paliwa. Roznica wynosi najwyzej 0.20 l co wynika z tego ze cykl dojazdu do stacjii jest zawsze inny. Raz jest korek raz nie ma itd. Oczywiscie tankuje zawsze na tej samej stacjii i dystrybutorze ale jak np bylem na Wegrzech i ok 10 km od zaswiecenia rezerwy zjechalem na stacje to wybilo tez w tym samym miejscu. Nie spotkalem sie nigdy z odbiciem w polowie baku i dla mnie to jakas bzdura.
Z tym odbiciem pistoletu dystrybutora to nie do końca jest tak . Ja już w kilku autach robiłem takie testy zużycia ale po wybiciu dolewałem powoli paliwo , lekko wysuniętym pistoletem do chwili aż było je widać. I ta metoda daje większą pewność co do wlanej ilości. Natomiast jeśli chodzi o przekłamania licznika w aucie to wystarczy wyjechać na pierwszą z brzegu trasę i porównać wskazania ze słupkami „kilometrowymi” . Po przejechaniu 15..20 km mamy już obraz wskazań. Zawyża czy wręcz przeciwnie. Czy ktoś ma jakąś lepszą metodę ?
1. Zawsze tankujesz do pelna (do pierwszego odbicia) – zwykle 40-60l paliwa w zaleznosci od samochodu
2. Jezdzisz do zapalenia rezerwy (ale nie pozniej, na rezerwie sie nie jezdzi, no chyba, ze ktos nie szanuje swojego czasu)
3. Powtarzasz punkt 1&2 wiele razy (np. 10 razy) i wszelkie nierownosci dystrybutora, roznych stacji mozesz pominac
PS. zawsze trzeba gromadzic rachunki za paliwo, bo dzieki temu mamy: a) mozliwosc reklamacji jesli paliwo bedzie zle, b) mamy oglad czy z samochodem nie dzieje sie cos zlego