Nie tak dawno chwaliłem szyby otwierane za pomocą korbki za ich prostotę i niezawodność, nie spodziewałem się więc dywersyjnego ataku z ukrycia, jakiego dokona szalona korba w moich drzwiach. Może i korbki psują się rzadziej niż elektrycznie otwierane szyby, ale potrafią to zrobić zdecydowanie bardziej spektakularnie.
Rzecz się miała kilka dni temu, w upalny dzień – szybę miałem otwartą do końca. Wyjeżdżałem jednak z miasta, prędkość rozwinąłem zbliżoną do 100 km/h, więc tak szeroko otwarte okno było już niepotrzebne i tylko powodowało niepotrzebny hałas i większe opory powietrza.
Korbka od otwierania okien w drzwiach kierowcy nie była moją ulubioną. Już wcześniej sprawiała problemy – była luźno zamocowana i czasami trzeba było ją docisnąć żeby nie spadła na podłogę, co też się czasami zdarzało. Tym razem jednak korbka nie miała zamiaru spaść na podłogę…
Ledwo udało mi się zbliżyć rękę, gdy korbka przeczuła moje zamiary – skumulowała w sobie całą swoją złą energię, po czym sprawnym ruchem wyskoczyła przez okno. Kierowcy auta jadącego za mną (i nie zachowującego bezpiecznego odstępu) przeleciało przed oczami całe życie, następnie wykonał serię manewrów omijająco – wyprzedzających deptając gaz do dechy żeby uciec jak najdalej od szaleńca ciskającego przez okno fragmentami swojego samochodu. Od tej pory określenie „strzał z korby” nabrało dla mnie zupełnie nowego znaczenia.
Podsumowując – otwierając okna w samochodzie, musimy również otworzyć swoje umysły na nieoczekiwane zwroty akcji – korba od okien nie jest jedynym elementem czyhającym na chwilę naszej nieuwagi…
Facebook